Stradomska 4, 31-058 Kraków
meteor@misjonarze.pl

Jeansy, komputer i adoracja

Jeansy, komputer i adoracja

Rozpięta bluza, jeansy i popularne buty firmy Nike na nogach zapewne większość ludzi mocno by się zdziwiła, dostając obrazek ze Świętym, ubranym w tym właśnie stylu. A ponieważ jest na nim młody, uśmiechnięty chłopak, naturalnie rodzi się pytanie: kto to jest? 
Odpowiedź brzmi: Carlo Acutis, Święty naszych czasów.

Czytając żywoty Świętych, jesteśmy przyzwyczajeni do zachwycających opisów wspaniałych czynów, których ci dokonali żyjąc na ziemi. Z jednej strony takie opisy ukazują ich heroiczność, natomiast z drugiej mogą wykazać różnice między ich pełnym blasku życiem, a naszą szarą codziennością. To nie znaczy, że te opisy są zakłamane. Pokazują nam, jak bardzo jesteśmy zachwyceni i zbudowani postawą danego świętego. Gdy mówimy o kimś dla nas ważnym, kto jest dla nas przykładem, z kim jesteśmy związani – używamy samych superlatywów. Papież Franciszek przypomina nam, że świętość nie jest oderwana od rzeczywistości. Wręcz przeciwnie. Powinniśmy dostrzegać świętość w naszym codziennym życiu: „w rodzicach, którzy z wielką miłością pomagają dorastać swoim dzieciom, w mężczyznach i kobietach pracujących, by zarobić na chleb, w osobach chorych, w starszych zakonnicach, które nadal się uśmiechają” (Gaudete et exultate, p. 7).

Przykładem zwyczajnego życia, przeżytego w przyjaźni z Jezusem, jest właśnie życie Carla Acutisa. Urodził się on w Londynie, a kilka miesięcy po narodzinach z rodziną przeniósł się do rodzinnej Italii, do Mediolanu. Tutaj Carlo stawiał pierwsze kroki, chodził do szkoły i poznawał przyjaciół. Od samego początku widać było jego łagodne usposobienie. Był radosny i łatwo nawiązywał relacje z rówieśnikami. Interesował się informatyką, która wkrótce stała się jego pasją. Był tak bardzo utalentowany, że nawet studenci informatyki i twórcy programów internetowych podziwiali jego umiejętności. Swoimi zdolnościami dzielił się z innymi i zawsze chętnie służył pomocą. Ci, którzy znali Carla, zwracają uwagę na to, że oprócz jego dobrego charakteru i talentów, wyróżniało go jeszcze coś innego, a dokładniej Ktoś. 

Jezus i relacja z Nim były w centrum jego życia od najmłodszych lat. Jego pragnienie Jezusa było na tyle mocne, że otrzymał od arcybiskupa Pasquale Macchiego, byłego sekretarza papieża Pawła VI, pozwolenie na przystąpienie do Pierwszej Komunii Świętej wcześniej, niż jest to przewidziane. Od tej chwili codziennie uczestniczył we Mszy św. i adorował Najświętszy Sakrament. Często mówił, że: „dzięki owocom codziennej Eucharystii dusze ludzkie uświęcają się w sposób wręcz niezwykły”.

W miarę jak Carlo dorastał, wzrastała w nim miłość do Jezusa Eucharystycznego. Zapadły mu głęboko w sercu słowa wypowiedziane przez papieża Benedykta XVI podczas Światowych Dni Młodzieży w Kolonii w 2005 roku: „Boga należy adorować na kolanach i w milczeniu”. Carlo tak właśnie czynił i zachęcał do tego innych. Codzienne uczestnictwo we Mszy św. i adoracja eucharystyczna w ciszy nie przeszkadzały mu w byciu energicznym chłopcem, wręcz przeciwnie – z modlitwy czerpał siłę do działania. Nie tracił okazji, by słowem i czynem głosić miłość Jezusa do człowieka tym, którzy jeszcze jej nie doświadczyli. Stworzył nawet stronę internetową, poświęconą cudom eucharystycznym.

 

W wieku 15 lat niewinna grypa zmusiła go do ograniczenia swoich działań. Niestety choroba nie ustawała, a badania wykazały ostrą białaczkę szpikową. Carlo nie załamał się, wręcz przeciwnie – pocieszał rodziców: „Umieram szczęśliwy. Nie straciłem nawet chwili z mojego życia na rzeczy, które nie podobają się Bogu”. Swoje cierpienia ofiarował za papieża i za Kościół. Zmarł 12 października 2006 roku, dwa miesiące po diagnozie. W 2020 roku został ogłoszony błogosławionym. Nie nadzwyczajne czyny czy skomplikowane modlitwy, ale proste, codzienne życie, Msza św. i adoracja stały się jego autostradą do nieba.

Artykuł ukazał się w numerze: 4/2021 Głos łagodnej ciszy.

 

No Comments

Add your comment