Stradomska 4, 31-058 Kraków
meteor@misjonarze.pl

Tam jest wszystko, co najważniejsze

Tam jest wszystko, co najważniejsze

W historii zaledwie garstka osób doświadczyła łaski spotkania z Matką Bożą po Jej wniebowzięciu. Jedną z nich jest św. Katarzyna Labouré SM. Zapytaliśmy ks. prof. Waldemara Rakocego CM, który badał własnoręczne zapiski wizjonerki, kim ona była i jakie przesłanie wypływa z objawionego jej Cudownego Medalika. Dnia 27 listopada tego roku będziemy przeżywać 190. rocznicę objawień.

Kl. Michał Radziwiłł CM: Jak odróżnić prawdziwe objawienie Matki Bożej od urojenia?

Ks. Waldemar Rakocy CM: To złożone zagadnienie. Na przykładzie św. Katarzyny można powiedzieć, że prawdziwość została potwierdzona przez życie, w którym objawiło się wiele cnót w stopniu heroicznym. Ktoś, kto żył w takim zjednoczeniu z Bogiem, nie jest zdolny do kłamstwa. Gdyby miała jakieś wątpliwości, to by powiedziała. A ona była całkowicie pewna. Podam przykład. Siostry prowadziły w czasie rekreacji swobodną rozmowę o objawieniu Cudownego Medalika. Jedna z nich nie wiedząc, że to Katarzyna jest wizjonerką (wiedział o tym tylko jej spowiednik – przyp. red.), rzuciła: „Moim zdaniem ta siostra widziała tylko obraz Matki Bożej!”. Katarzyna od razu wstała na równe nogi i powiedziała: „Siostra, która widziała Najświętszą Pannę, widziała Ją żywą, z ciała i z kości, tak jak ja widzę siostrę, a siostra mnie!”. Była więc przekonana co do realnego charakteru objawienia.

Co do tego faktycznie była pewna. A jednak znane jest jej świadectwo, że przez całe seminarium widziała Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie, z wyjątkiem dni, kiedy wątpiła. O jakich wątpliwościach jest mowa?

Zawsze może pojawić się myśl, czy to, co widzę, nie jest przywidzeniem. Ale to tylko potwierdza, jak bardzo Katarzyna jest wiarygodna. To także ujawnia jej opis pierwszego objawienia. Miała obawy i wątpliwości, czy widzi anioła czy śni. Wyrażała je spowiednikowi. Ktoś, kto kłamie, nie zdradzałby żadnych wątpliwości, aby nie prowokować podejrzeń.

A jednak to właśnie sen, w którym spotkała nieznanego księdza, był dla niej kluczowym momentem rozpoznania powołania. Czy to nie brzmi jak legenda?

Już od Starego Testamentu Bóg przemawia przez sny. Tym bardziej, że ten sen nie był zwykłym snem. Był to znak z nieba, który pomógł jej odczytać wolę Bożą. Kiedy w domu sióstr miłosierdzia w Châtillon zobaczyła portret tego kapłana, którym był św. Wincenty a Paulo, stało się dla niej jasne, że ma wstąpić do Sióstr Miłosierdzia. Bóg przemawia przez różne znaki. Jako Pan stworzenia może posłużyć się również snem.

Zatem wstąpiła do szarytek, bo przyśnił się jej św. Wincenty?

Ona chciała wkroczyć na drogę życia zakonnego, tylko jeszcze nie wiedziała, gdzie. Jej starsza siostra poszła już wcześniej do szarytek. Widać, że Katarzyna nie myślała o wstąpieniu do tego samego zgromadzenia. Interweniowało niebo i Katarzyna nie miała już wątpliwości.

Porozmawiajmy o tym, jaka była siostra Katarzyna. Z jednej strony jej spowiednik ks. Jan Aladel uważał ją za zimną i apatyczną, a według sióstr była serdeczna i otwarta. Skąd rozbieżność świadectw?

Ks. Aladel po wysłuchaniu relacji z objawienia kazał jej odpocząć. Choć ostatecznie był raczej przekonany, że miało ono prawdziwy charakter, to chyba nie chciał dać jej tego poznać i odczuć. Katarzyna widząc, że spowiednik podchodzi do jej relacji sceptycznie i że jego upór w negowaniu objawienia przeciąga się, przybrała wobec niego maskę chłodu. Siostry zeznawały w związku z osobą Katarzyny, że przy pierwszym kontakcie czuło się dystans. Dopiero stopniowo się otwierała.

Myślałem, że zarzucano jej tylko to słynne pieczone jabłko, jakie zażyczyła sobie niedługo przed śmiercią.

Gdy zbierano świadectwa o niej po śmierci, znalazły się tam trzy krytykowane zdarzenia. Po pierwsze, owo jabłko. Po drugie, jedna z sióstr widziała kiedyś s. Katarzynę z filiżanką mleka poza posiłkiem. I po trzecie, została przyłapana w refektarzu na podjadaniu cukru, także poza posiłkiem. Tłumaczyła wtedy, że nie ma już zębów, a cukier pomaga jej w trawieniu.

A te heroiczne cnoty? Jakie wydarzenie z jej życia zrobiło na księdzu największe wrażenie?

Jako pierwszy przychodzi mi do głowy fakt, że myła nocniki swoich podopiecznych w hospicjum dla starców. Taki smród się przy tym rozchodził, że inne siostry omijały ją szerokim łukiem, a ona im mówiła, że to są „perły siostry miłosierdzia”. Ta, która dostąpiła łaski spotkania z Maryją, złożyła dłonie na jej kolanach, mogłaby domagać się zaszczytnych urzędów, a ona poczytywała sobie za zaszczyt to, że może myć nocniki. Jest to zdarzenie o doniosłym wydźwięku teologicznym: odsłania naturę Boga, pokazuje, jaki jest Bóg i w czym ma upodobanie. Bóg jest pokorny, ma upodobanie w pokorze, bo pokora stanowi fundament miłości. Gdy zabraknie pokory, zaraz dojdzie do głosu urażona duma, która może zniszczyć największą miłość.

A więc ręce, którymi dotykała Maryję, myły później nocniki.

„Bóg pysznym się sprzeciwia, a pokornym łaskę daje (1 P 5, 5)”. Ludzie rzadko o tym myślą, że Bóg jest aż tak pokorny. Mają Go jako wielkiego Pana, który swoim majestatem rządzi z wysokości niebios. Jest to prawdą. Ale jest władcą pokornym.

Później takie patrzenie przenoszą na duchowieństwo. Kiedyś słyszałem człowieka mówiącego, że to nie wypada, żeby biskup jechał tramwajem.

Nie ujmuje to godności nikomu, bo nie to wpływa na godność człowieka.

Przyjrzyjmy się teraz Cudownemu Medalikowi. Maryja ma na palcach pierścienie, z których wychodzą promienie. Ksiądz powiedział, że gdyby nie te pierścienie, to trzeba by zakwestionować prawdziwość całego objawienia.

Maryja nie jest bowiem źródłem tych łask. Gdyby promienie, symbol łask, wychodziły bezpośrednio z jej dłoni, byłoby to niepoprawne teologicznie. Drogocenne kamienie w pierścieniach na palcach Maryi to skarbnica łask wysłużonych przez Chrystusa. Matka Boża tylko uczestniczy w ich rozdawnictwie. To jest bardzo ważny szczegół.

Autorstwa André Leroux – domena publiczna.

Innym zastanawiającym obrazem jest wąż pod stopami Maryi. Przecież w Księdze Rodzaju (Rdz 3, 15) wyraźnie jest napisane, że to potomstwo niewiasty zmiażdży głowę węża, a nie sama niewiasta.

To Chrystus zwyciężył szatana. Ale popatrzmy na Kościół, jako na Ciało Chrystusa. Jest to Kościół, który bez Chrystusa nie istnieje. W Piśmie Świętym jest taki obraz w 12 rozdziale Apokalipsy: Niewiasta obleczona w słońce. Ta niewiasta to Kościół. Maryja zaś uosabia Kościół, jako jego najdoskonalsza przedstawicielka. Ona udziela Kościołowi swego pięknego niepokalanego oblicza. A my niejako się za Nią chowamy. Chrystus patrząc na Kościół widzi najpierw Ją.

Wielkie nabożeństwo do Niepokalanej miał św. Maksymilian Kolbe. Dlaczego więc zmienił inwokację „O Maryjo, bez grzechu poczęta, módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy”?

Nie, on jej nie zmienił. Rozszerzył, a to co innego. Można rozszerzać. Dopiero zmiana treści jest niewłaściwa, bo to jest poprawianie nieba. Ktoś myśli, że wie lepiej. Był taki czas, że zmieniano inwokację na „O Królowo, bez grzechu…”. Imię „Maryja” zawiera w sobie wszystkie jej tytułu: i „Królową”, i „Matkę”, i „Orędowniczkę” itd.

Rewers Medalika zawiera szereg symboli. Który z nich jest najważniejszy?

Jest to wieniec z 12 gwiazd. W Starym Testamencie gwiazda jest znakiem Mesjasza. Gwiazda pięcioramienna, pitagorejska, była w starożytności podobnie ją okrąg traktowana jako figura doskonała, ponieważ można ją narysować jednym pociągnięciem. Chrześcijanie widzieli w tym symbolu nawiązanie do pięciu ran Chrystusa. Dwunastka z kolei to symbol Kościoła, bo tylu było Apostołów. A zatem wieniec z 12 gwiazd to znak zjednoczenia Chrystusa z Kościołem.

Gwiazda pięcioramienna kojarzy się dziś raczej z satanizmem albo masonerią.

Masoni dopiero później przyjęli tę gwiazdę. Jak przejmą krzyż, wyprzemy się krzyża? Nie. Przy czym trzeba pamiętać, że chrześcijańska gwiazda wspiera się na dwóch ramionach jak na nogach, a jedno jest skierowane do góry. Odwrócona wygląda jakby miała rogi.

Czy ta bitwa na symbole ma dla nas jakiekolwiek znaczenie?

To nie jest decydujące o życiu i śmierci, ale jest ważne. My, chrześcijanie, posługujemy się znakami, symbolami. Za ich pomocą przekazujemy prawdy zbawcze. Zatem ich wypaczenie czy zniekształcenie rzutuje na samą treść teologiczną. Stąd ważne jest, aby dbać o ich czystość.

Wróćmy do objawienia i do bardzo ważnej wizji. W rękach Maryi znajduje się złota kula ziemska z niewielkim krzyżem – symbol odkupionej ludzkości, za którą wstawia się u Syna.

To zostało symbolicznie przedstawione na rewersie Medalika jako litera M z krzyżem.

Św. Katarzyna zeznała pod koniec życia, że jej największym cierpieniem było to, że ta wizja nie znalazła się na Medaliku. Jak to pogodzić z księdza interpretacją?

Nie widzę sprzeczności.

Skoro do końca swojego życia Katarzyna rozmawiała z Maryją, słyszała wewnętrznie Jej głos – to czy Matka Boża by jej nie uspokoiła: „Przecież to tam jest!”?

Głos, jaki słyszała, nie wyjaśnił jej treści symboliki Medalika. Faktycznie, o sprawie, o której wspomniałeś, powiedziała: „To męczeństwo mego życia”. Nie znamy pouczeń owego głosu. Możliwe, że kwestia, o której mówimy, nie wchodziła w zakres zainteresowań nieba.

Ale mówiła też, że „jak ludzie zrozumieją przesłanie Medalika, będą zachwyceni jego głębią i prostotą”. To brzmi jak słowa kogoś, kto to przesłanie rozumie.

Tyle jej niebo dało faktycznie poznać. Mówiła nawet, że Medalik to „największy skarb”, jaki niebo złożyło w ręce Zgromadzenia. Patrząc na rewers od strony teologicznej, to jest tam całe przesłanie Kościoła: mistyczne zjednoczenie Chrystusa z Kościołem (12 gwiazd), z czego są wydobyte dwie relacje: Syna do Matki oraz Matki do Syna (dwa serca obok siebie) oraz macierzyńska relacja Maryi do odkupionej ludzkości (litera M z krzyżem). Konia z rzędem temu, kto umiałby to w prostszy i ładniejszy sposób przedstawić graficznie. Katarzyna miała więc pewną i wystarczającą wiedzę. Nie rozumiała wszystkiego, stąd interpretowanie treści Medalika zawierzyła spowiednikowi, który był człowiekiem wykształconym.

Czy ks. Aladel zastanawiał się, jak przedstawić wizję z globem w dłoniach?

Podjął taką próbę, zachował się nawet jego rysunek. Zapewne robił to w jakimś celu. Sprawdzał pewnie, jakby to wyglądało na Medaliku? Medalik był już wybity i na pewno nie chciano go już zmieniać. Ponadto jest pewność, że w czasie wizji awersu Medalika globu w dłoniach już nie było. W ostatnim roku życia s. Katarzyny, jej duchowy powiernik, ks. Chevalier zapytał ją o obecność globu w dłoniach Maryi, lecz ona zaprzeczyła. Mówiła tylko o globie pod stopami. Wynika z tego, że Aladel bardzo dobrze wszystko zinterpretował. Aladel był potrzebny. Siostra Katarzyna nie była w stanie sobie poradzić z treścią objawienia. Ona miała pokorę konieczną do tego, aby być wizjonerką, czyli doświadczyć niebieskiej łaski, lecz ktoś inny zajął się wyjaśnieniem objawionych treści.

Autorstwa Xhienne – Praca własna, CC BY-SA 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=2169454

Skoro jesteśmy przy ks. Aladelu: on wizji z globem nie ujawnił.

On ją przemilczał. Nigdzie o niej nie pisze. Wydała mu się zbyt nowatorska i obawiał się reakcji ze strony władz Kościoła. Nie wiemy też, czy rozumiał znaczenie litery M z krzyżem. Sam nie rozumiałem tej symboliki do czasu, kiedy podczas badań archiwalnych w 2005 roku natrafiłem na informacje wskazujące na taką interpretację.

Czy faktycznie się bał?

Do tamtego czasu z kulą ziemską w dłoniach przedstawiano jedynie Chrystusa, Odkupiciela i Króla. Wydało mu się, iż Maryi zostaje przypisana zbyt duża ranga, co w jego przekonaniu przesadnie zwiększało Jej posłannictwo względem ludzkości. I tu się nie mylił. W pierwszym momencie władze Kościoła podeszły nieprzychylnie do tej wizji i zgodziły się na jej wizualizację jedynie w kaplicy sióstr.

Dla mnie najbardziej zadziwiające w tej wizji jest co innego. Skoro Jezus Chrystus oddał za nas życie na krzyżu, to dlaczego w ogóle Maryja wstawia się za ludzkością?

Chrystus na krzyżu nas odkupił, czyli dał nam przystęp do Boga. Ale teraz oczekuje od nas odpowiedzi i niestety nie wszyscy odpowiadają. Odkupienie nie równa się ostatecznemu zbawieniu. Ta modlitwa wstawiennicza jest przede wszystkim za tymi, którzy błądzą. Maryja jako Matka martwi się w pierwszej kolejności o te zagubione dzieci. Jak każda matka. Rodzice postępują podobnie, najbardziej pogubionemu dziecku poświęcają najwięcej uwagi i czasu. Jest to więc modlitwa za zbawienie świata.

Zastanawia jeszcze niepewność wymalowana na Jej twarzy, kiedy oczekuje na wysłuchanie. Chodzi mi o sam początek wizji.

Otóż Maryja trwa na modlitwie do Syna i prosi o potrzebne łaski. Nie prosi z pozycji Matki, ale z pozycji stworzenia – prosi swego Boga. Dlatego nie zakłada z góry, że zostanie wysłuchana. Prosi pokornie. Zdradza to wyraz Jej twarzy. I dopiero, kiedy wie, że została wysłuchana, Jej twarz staje się pogodna. Uważam, że jest to bardzo ciekawy moment objawienia i wielka nauka dla nas. Tak samo Jezus nie traktuje Jej najpierw jako swoje stworzenie, ale jako Matkę. Proszę zobaczyć, każda ze stron docenia pozycję drugiej, nie nadużywa swojej pozycji. Jak już mówiłem, Bóg jest pełnią pokory.

Przez Katarzynę Maryja wyznacza ważną misję Zgromadzeniom Sióstr Miłosierdzia i Księży Misjonarzy. Mamy włączyć się w Jej modlitwę wstawienniczą za ludzkość. Jak mamy to robić?

Katarzyna chciała, żeby odbywało się to poprzez modlitwę różańcową we wspólnocie, w kaplicy i przed figurą Maryi. Mamy mieć świadomość, że włączamy się w tę modlitwę Maryi za światem. Niejako wspomagamy Ją w tym. Ona nie chce w tej modlitwie być osamotniona. Ale to nie wszystko. Katarzyna mówi, żeby zawsze dorzucić do tego jeszcze jakieś drobne wyrzeczenie. Niebo nie oczekuje od nas wielkich czynów, bo przecież samo może wszystko zrobić – Bóg jest wszechmocny. Ale chce wkładu z naszej strony. A im więcej tego wkładu wniesiemy – tym lepiej. Skoro więc to nam Maryja powierzyła Cudowny Medalik, powinniśmy ochoczo odpowiedzieć na Jej wezwanie. Będzie Jej miło, jako Matce.

Ks. prof. Waldemar Rakocy CM – misjonarz św. Wincentego a Paulo, profesor nauk teologicznych, biblista, badacz Cudownego Medalika.

Ten artykuł ukazał się w numerze 3/2020. ZOBACZ INNE

 

No Comments

Add your comment